Mi też brakowało emocji w tym filmie, a, do diabła, to jest komedia romantyczna! Już w "Bezsenności w Seattle" było wiecej emocji choć w filmie absolutnie nic się nie działo ( dodam, że lubię ten film bardzo). Romantyzmu w "Prosto w serce" nie było za grosz. A co mi się podobało? Cora! Uśmiałam się z niej nieprzeciętnie. "Pop! Goes My Heart" - kawałek i teledysk świetne, micha na twarzy gwarantowana. "Way back into love" tez fajnie się słuchało. No i styl Sophie Fisher - głównej bohaterki. Piękne były te jej tuniki i sukienki oraz fryzura.